JAN PTASZYN WRÓBLEWSKI QUARTET 27.05

JAN PTASZYN WRÓBLEWSKI QUARTET 27.05

Łowicki Ośrodek Kultury zaprasza na specjalny koncert w ramach obchodów 110-lecia kina w Łowiczu. 27 maja (piątek) o godzinie 19.00 wystąpi legenda polskiego jazzu JAN PTASZYN WRÓBLEWSKI ze swoim kwartetem. Bilety w cenie 50 zł do nabycia w kasie kina i online na www.lok.art.pl

Jego babka była przemytniczką, a potem kapitalistką trzęsącą połową miasta. Ojciec – wziętym prawnikiem, uważanym za jednego z najlepszych w Wielkopolsce, piłsudczykiem, członkiem BBWR. Stryj – oficerem zawodowym, kawalerem krzyża virtuti militari, a po wojnie „zdrajcą ojczyzny” i „szpiegiem imperialistycznym”.

Gdyby nie było wojny Jan Ptaszyn Wróblewski zostałby zapewne dziedzicem fortuny rodzinnej i żył jak milioner. Mógł też zostać mecenasem z doskonałą praktyką u ojca. Równie dobrze mogło go wcale nie być, gdyby samochód ojca w ostatniej chwili nie uciekł sprzed jadącego do „Danzig” pociągu, a kilka lat potem brama kamienicy nie wytrzymała jako jedyna część budynku uderzenia bomby rzuconej ze sztukasa. Wreszcie pocisk z działa pancernego miał prawo eksplodować w pokoju warszawskiego mieszkania, a nie przebijać wszystkich kondygnacji i rozerwać się w piwnicy.

Według praw danych mu przez władzę ludową powinien zostać kierowcą kombajnu lub traktora po ukończeniu wydziału mechanizacji rolnictwa – jedynego, na który pozwolono mu iść. W domu było jednak radio, a w nim audycje rozgłośni Monachium i kipiący z głośników jazz. Ptaszyn został więc artystą. Wbrew woli rodziny.

Jakim mógł być muzykiem? Prawdopodobnie średnim, gdyż nie planował swego życia z wielkim rozmachem. Ale pewnej jesiennej nocy wsiadł do pociągu relacji Warszawa Poznań i przegadał całą drogę z jedynym pasażerem w przedziale, którym był równie młody Krzysztof Komeda Trzciński. Tak powstał zalążek legendarnego sekstetu Komedy, a polski jazz stał się dziś tym, czym jest. Jak potoczyłyby się dalsze losy Ptaszyna gdyby nie szalony zjazd z Gubałówki zakończony serią kaskaderskich upadków i kontuzją palca? Dzięki temu podszedł bez prób, z marszu do przesłuchań kandydatów na członków międzynarodowej orkiestry jadącej do USA i wygrał konkurs. Jak potoczyłoby się jego życie rodzinne gdyby nie łaził po Zagrzebiu w siatce na głowie?

Potoczyło się jednak tak, jak się potoczyło. Dziś Ptaszyn nazywany przez licznych generałem polskiego jazzu jest niekwestionowanym autorytetem w swej dziedzinie, Swoistym drogowskazem dla młodych adeptów jazzu, łowcą talentów i niezrównanym gawędziarzem. A wszystko zaczęło się sto lat temu gdy pewna ambitna szwaczka postanowiła zrobić interes nie mając kopiejki przy duszy.

… z książki „GLOBTROTTER” Jacek Wróblewski

fot. Witold Spisz